Piątka na piątek

W ubiegły piątek w naszej bibliotece odbyło się spotkanie autorskie z Magdaleną Grzebałkowską. I bez dwóch zdań można stwierdzić, że w szkolnej skali to spotkanie należy ocenić na piątkę!

Magdalena Grzebałkowska odwiedziła nas jako autorka poczytnych pozycji z kategorii literatury faktu – reportażu historycznego „1945. Wojna i pokój” oraz biografii ks. Twardowskiego, Komedy i Beksińskich. Ale Grzebałkowska to także doskonała reporterka, od połowy lat 90. związana z „Gazetą Wyborczą”. W jej książkach widać pióro wprawione pewnie już setkami reportaży; pióro nie schodzące poniżej pewnego wysokiego poziomu. Kto czytał którąś z wymienionych pozycji, ten wiedział, że odwiedzi nas autorka bardzo sprawna warsztatowo.

Po piątkowym spotkaniu wiemy o naszym gościu trochę więcej. Pani Magdalena zaimponowała swobodą wypowiedzi, humorem, ale przede wszystkim ogromną łatwością nawiązywania kontaktu z ludźmi. Rozmowa prowadzona przez panią Lucynę Sztanderę po pewnym czasie przerodziła się po prostu w rozmowę między pisarką a czytelnikami. Dyskutowano między innymi o tragicznym zatopieniu Gustloffa, o specyfice roku 1945, o okolicznościach śmierci Komedy, o „wnuczkach” ks. Twardowskiego. I nie odliczano przy tym minut do dzwonka na przerwę.

Magdalena Grzebałkowska jest więc urodzoną reporterką. Bez tej jej komunikatywności, umiejętności słuchania i otwartości ciężko sobie wyobrazić powstanie biografii wspomnianych osób. Przecież te książki nie wzięły się z niczego. Żeby je napisać, trzeba było otworzyć wiele drzwi i wielu ludzi. W piątek zdaliśmy sobie sprawę, że spotkaliśmy specjalistkę w tym zakresie.

Z kimś takim miło się konwersuje. Kogoś takiego przyjemnie się słucha. Długo wspomina. I z chęcią kupuje się książki tego autora. Pozycje Magdaleny Grzebałkowskiej sprzedawały się na spotkaniu jak świeże bułeczki, co stanowi najlepsze świadectwo jakości tamtego bibliotecznego popołudnia. Pani Magdalenie dziękujemy i życzymy wielu literackich (i nie tylko) sukcesów!

Więcej aktualności

Ci, co się spieszą, tracą czas
Dlatego nie spieszyliśmy się ani w ostatni wtorek, wspinając się z Robertem Gondkiem na najwyższe szczyty Afryki, ani dzień później, gdy z małżeństwem Pawlaków przemierzaliśmy obie Ameryki.
Czytaj więcej...